czwartek, 8 marca 2012

Info!

Heeej!! 

Zapraszam na strone <KLIK>. Jestem administratorką, Jak na razie TYLKO na tydzień. Zobaczymy jak dalej.


Piszę tam swoje imaginy. Więc zapraszam.




Mini <3

004.

Tydzień później:
Do ślubu zostało 5 tygodni. Wszyscy co chwilę coś zmieniają. Świadkowa mojej mamy przylatuje za dwa tygodnie. Ja zostałam ,,oficjalną" druhną, a po za mną będzie jeszcze Danielle i Eleanor. Nie ominie mnie głoszenie toastu, i śpiewanie. Do tego muszę sobie przypomnieć walca, i grę na pianinie. Zaproszenia są już rozesłane. One Direction dostali z osobą towarzyszącą. Po za Dalnielle i Liam'em oraz Eleanor i Lou bo oni idą razem. Niall, Zayn i ja postanowiliśmy pójść sami. Ale zgadaliśmy się, że pójdziemy jako osoby towarzyszące. Styles bierze jakąś swoją przyjaciółkę. Chłopacy nie chcą mi powiedzieć jaką. Niall myśli nad przeprowadzką do domu. Bo, odkąd dowiedział się, że będzie mieć brata co chwilę o coś pyta. Zaczął się troszczyć o moją mamę. Wielki synek. Co chwilę chce jeździć do sklepu z ubrankami i akcesoriami dla dzieci. Zaczął nawet imię wybierać. Co do nas jako rodzeństwo? Zżyliśmy się. Z chłopakami, zaprzyjaźniliśmy się, tak jak z dziewczynami. Media o mnie pisały jako o dziewczynie Niall'a. Gdy byliśmy na badaniach z moją mamą media napisały ,,Niall Horan z One Direction zostaje ojcem!". Fanki jechały na mnie. Ale w jednym z wywiadów, mój brat zaprosił mnie i wszystko wytłumaczyliśmy. Teraz media chodzą, za mną i czekają na jakąś wpadkę. Moja jedyna wpadka, do tych czas? Wywaliłam się w sklepie. Bo żaden idiota nie postawił tabliczki, z napisem ,,MOKRA PODŁOGA!!". I na moich pięknych szpilkach od Christian'a Louboutin'a się wywaliłam. Na szczęście obcasy ocalały, tak jak mój tyłek. Który bolał. 
-Ej budź się! Sukienek jedziemy szukać!!-Krzyczały dziewczyny. Wiedziała, że nie będę mogła spać więc wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Szybki prysznic dla obudzenia. Zasłoni swoje ciało ręcznikiem. Włosy wysuszyłam i zrobiłam w loki. Umyłam zęby i zaczęłam się malować, tzn: tusz, czarna kredka, róż na policzki i błyszczyk czekoladowy. Ubrałam bieliznę, a następnie ciemno jeansowe rurki, turkusowy sweter, zielone baleriny pasujące do reszty. Do tego wisiorek w kształcie zamka błyskawicznego i brązową torbę <klik>. Wyszłam z łazienki i schowałam telefon, gumy do żucia, klucze, etc. Gotowa wyszłam z pokoju. Udałam się w stronę kuchni. Gdy tam weszłam zobaczyłam Hazza z jakąś starą babą.
-Yyy...Hej Hazza.-Rzuciłam i podeszłam do lodówki wyjęłam dwie butelki wody i je schowałam do torby. Zaczęłam robić sobie śniadanko.
-Hej Moni.-Rzucił i dał mi buzi w policzek.-Monica to jest Caroline. Caroline to Monica.-Przedstawił nas sobie. Uśmiechnęłam się z nie chęcią i wyszłam z kuchni i poszłam do salonu.
-Kto to kurw...kurde jest?-Spytałam na wejściu 
-To jest jego ,,przyjaciółka" Caroline Flack. Nie pytaj o szczegóły.-Uśmiechnął się Lou i zrobił mi miejsce obok chłopaków.
-Nie zamierzam. Ile ona ma lat?-Spytałam siadając na kanapie i kładąc nogi na kolana Zayn'a.
-Trzydzieści jeden.-Wyszczerzył się Liam, a ja wyplułam jedzenie.
-No drugi Niall.-Zaczęli się wszyscy śmiać. Poszłam do kuchni i dostałam mojego przyjaciela, o ile go mogę tak nazwać, gdy się całował z tą całą Flack. Wzięłam chusteczki z korytarza i pozbierałam to co wyplułam.
-Co zobaczyłaś?-Spytała pod jarana Danielle.
-Jak Loczek i ta się całowali. I on ją ..... Sami wiecie co.-Rzuciłam siadając na kanapie. A w sumie to rzuciłam się na kanapę
-Rozbierał?-Spytali wszyscy. 
-Nie macał. Tam gdzie nie powinien.-Uśmiechnęłam się do nich. Pogadaliśmy jeszcze trochę i ,,przyjaciele" wyszli z kuchni. Nie komentowałam ich zachowania, ale wiedziałam, że jak ona wyjdzie to muszę z nim porozmawiać.
-Przepraszam! Możemy już jechać?!-Spytałam patrząc na, zegarek a w telewizji poleciała, moja ulubiona piosenka ,,Somebody That I Used To Know". -Albo nie! Bo moja piosenka ulubiona leci!-Krzyknęłam, a moja mama stała już w salonie. 
-Boże święty. Ile można słuchać tej piosenki? Kochanie wszędzie je słuchasz.-Zaczęła moja mama 
-Dużo razy. Ten koleś jest super. Ma takie ładne włosy, i oczy takie zielone.-Rozmarzyłam się
-Ale patrz. Harry też ma zielone oczy. I lepsze włosy od niego.-Wtrącił Niall. Wstałam z kanapy i udałam się w stronę ogrodu gdzie bawiła się Niki i Bells. Jednak mnie zatkało. Bella miała taki piękny głos, tak czysty. Każde wypowiedziane zdanie było jak najbardziej czyste.
-Jedziemy.-Rzuciłam dziewczyny tylko zaklaskały w dłonie i poszłyśmy do auta. Pierw jednak zwróciłam się do chłopaków.-Harry pamiętaj, jak będziesz chciał to do domu. Niall nie wyżryj całej lodówki. Lou zostaw moje marchewki, Zayn nie pal w domu. Liam pilnuj ich.-Uśmiechnęłam się i wsiadłam, do auta mojej mamy. I znów pojechałyśmy na poszukiwanie sukienek. Gdy dojechałyśmy do centrum poczułam wibracje, a następnie usłyszałam słowa piosenki ,,If you ever leave me baby, Leave some morphine at my door. Cause it would take a whole lot of medication...". No tak Harry napisał. Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam telefon. Piosenka nadal leciała. Szybko kliknęłam ,,Otwórz" i przeczytałam, to co mi napisał:
Hej ;*. O co ci chodzi? Ja i Car,(Caroline) jesteśmy TYLKO przyjaciółmi. Wywróciłam oczami i odpisałam:
Hej! Słuchaj. Nie obchodzi mnie to! Ale ja tam mieszkam, i nie życzę sobie, żebyś lizał się z tą pindą!!. Nie odpisał. I dobrze. Weszłyśmy do sklepu i szukałyśmy sukienek.
-Mamo różowe? Co ty robisz, z nas cukiereczki?? Błagam cię.-Rzuciłam patrząc na sukienkę, którą mama nam pokazywała.
-No, ale przecież w druhny były różowe.-Zaśmiała się Anor
-Boże. Ale ja w różu wyglądam jak pudel.-Zaczęłyśmy się śmiać....Przeszłyśmy chyba z tysiące sklepów. W końcu mama znalazła dla siebie piękną suknie. Sukienkę kupiłyśmy od razu. Naszych jednak nie mamy. Poszłyśmy do jeszcze jednego sklepu. I zaczęłyśmy szukać. W końcu Dany znalazła sukienki godną nas. Przymierzyłyśmy je i byłyśmy zadowolone. Dla małych takie same się znalazły. Kupiłyśmy je i zostały nam do kupienia buty, etc. Jednak to zostawiłyśmy na później, oraz kwiaty. Wsiadłyśmy do auta i pojechałyśmy do MilkShake City. Zamówiłyśmy 1D shake i wróciłyśmy do domu. Poszłyśmy schować sukienki do jednej z szafek u mnie, a następnie ją zamknęłam na kluczyk, a go przypięłam do swoich kluczy. Zbiegłyśmy na dół i usiadłyśmy w salonie.
-Kupiłyście coś?-Spytał Styles i objął mnie ramieniem, które szybko zepchnęłam.
-Może tak....Może nie.-Zaśmiałyśmy się z dziewczynami.-Styles chodź pogadać.-Rzuciłam i wyszliśmy na dwór. Wcześniej jednak wzięłam torebkę z kanapy. Usiedliśmy w altance i zaczęliśmy rozmawiać. W torebce znalazłam moje ulubione papierosy ,,Vogue" i moją zapalniczkę hello kitty. Wyciągnęłam jednego papierosa i go zapaliłam. Harry'emu to się nie spodobało.
-Możesz nie palić?-Spytał
-Możesz nie spotykać się z tą Caroline? Nie widzisz on rujnuje ci karierę! Przyjaciółka?! Po co?! Po to bo jesteś sławny. Tylko po to. Jeśli ona idzie na ślub to możesz pożegnać się z widzeniem mnie kiedykolwiek.-Powiedziałam biorąc kolejnego bucha
-Ty mi grozisz?! Ile my się znamy?! Słuchaj jesteśmy znajomymi! Nikim więcej. A z Caroline będę się spotykać!-Wydarł się na mnie. Zgasiłam papierosa i weszłam do środka. Usiadłam obok Zayn'a i położyłam  głowę na jego ramię.
-I jak po rozmowie?? Harry będzie u nas w rodzinie? Będą dzieci? Gdzie zamieszkacie?-Zaczął pytać Niall
-Po pierwsze masakra. Po drugie nie będzie chyba, że zejdzie się z Nikk. Po trzecie do dzieci mi się nie spieszy. Zamieszkamy osobno.-Powiedziałam patrząc na niego. Chwyciłam, za pilota i włączyłam kanał muzyczny. Właśnie kończyła się piosenka Rihanny. I zaczęła lecieć ,,One Direction One Thing". Harry wszedł do salonu. A Liam śpiewał. Gdy nadszedł czas na refren. Liam i Lou śpiewali do patrząc się na swoje dziewczyny. Płynęło to z ich serca. Niall, Zayn i Harry spoglądali w tv. I wielbili siebie. Gdy skończyli zaczęli jak to oni pięknie wyglądają. Spojrzałam na dziewczyny. Dany była przytulana przez Li, a Eleanor droczyła się z Lou. Wyglądali tak słodko. Poczułam, że ktoś obok mnie siada. Był to Hazza.
-Wiesz, że czuć papierosy.-Wyszeptał mi na ucho. A wszyscy zrobili ,,Uuu...Para". A mój najukochańszy brat zaczął śpiewać, tańczyć i nam gratulować.
-Nialler jeśli sądzisz, że ogłosisz mój i Styles'a nie doszły związek to się mylisz!-Krzyknęłam, a on chwycił, za telefon. Szybko się na niego rzuciłam. Ale zamiast wyrwać mu telefon, to wylądowałam na kanapie....
Po godzinnej kłótni z Niall'em wygrał. Bo Louis wszedł, na jego konto i sam to opublikował. O 20:30 chłopacy poszli, z dziewczynami. Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Chwyciła, za poduszkę i zobaczyłam białą kartkę, za adresowaną do mnie. Chwyciłam ją i rozwinęłam
Pójdziesz, ze mną na ślub twoich rodziców. Każdy ma z kim
Nawet Niall. Zadzwoń.
Zayn ;*
Zaczęłam, się śmiać, bo wszystko było napisane wielkimi literami. Chwyciła, za telefon i zadzwoniłam do niego
/Rozmowa telefoniczna:
M.Hej Zayn.
Z.Hej Monica.
M.Przeczytałam karteczkę.
Z.I co?
M.No i zgadzam się. A z kim Nialler idzie?
Z.Z jakąś przyjaciółką/koleżanką. Nie znamy jej.
M.No dobra.
Z.A jaką sukienkę będziesz mieć?
M.Nie zdradzę ci. Mogę się dopasować do ciebie.
Z.No białą koszulę będę mieć. I czarny garnitur. A jak byś chciała? -Z tyłu było można usłyszeć wrzaski Hazza i Caroline.
M.Am....To moja druga sukienka będzie biała. Pojedziesz, ze mną ją wybrać?
Z.Z przyjemnością.
M.To do jutra. Buziaczki.
Z.Papa.
Koniec rozmowy telefonicznej/
Wzięłam piżamę i poszłam się kąpać. Gdy już to zrobiłam odpaliłam mojego fioletowego laptopa <klik>. Zalogowałam się na Twitter'a i było pełno gróźb do mnie. Od fanek Hazza. Dodałam tweeta:
Z @zaynmalik na ślub moje mamy i taty @NiallOfficial. A drugi pokierowałam do Hazza:
Następnym razem @Harry_Styles pomyśl, za nim coś zrobisz! Tak na przyszłość. Wyłączyłam laptopa i poszłam spać. Lecz po chwili dostałam eskę od Loczka. Odczytałam z nie chęcią
Nie idę z Caroline! Pójdziesz, ze mną?? :)
Odpisałam od razu:
Sorry, idę z Zayn'em.! :) Idź z Caroline. Jakoś to przeboleję.
Nic więcej nie dostałam. Gdy mu odpisałam, po głowie zaczęły chodzić mi słowa Harry'ego z What Makes You Beautiful. O 02:30 poszłam spać. Bo wcześniej esemesowałam z Dany, Anor, a później z Zayn'em i Niall'em.

wtorek, 6 marca 2012

003.

-Budź się! Jedziemy wybrać zaproszenia, kościół i lokal!!-Krzyczał Niall i Jazzy. Z nie chęcią wyciągnęłam rękę po telefon. Spojrzałam na godzinę była 10:30. Wstałam z łóżka i udałam się do toalety. Stanęłam przed lutrem i się uśmiechnęłam.
-Idealnie dziś ci z pryszczem na ryju.-Zaśmiałam się i wskoczyłam pod prysznic. Gdy już się odświeżyłam owinęłam się ręcznikiem. Wysuszyłam włosy i je wyprostowałam. Następnie umyłam zęby i zaczęłam się malować: korektor, na nie doskonałości i na pryszcza, tusz, czarka kredka i błyszczyk wieloowocowy. Weszłam do garderoby i wzięłam bieliznę i ciuchy. Wróciłam do łazienki i się wytarłam. A następnie posmarowałam balsamem kokosowym. Cała się świeciłam. Ubrałam się w jeansowe krótkie spodenki, beżową bluzkę, beżowe buty, bransoletki i pierścionek <klik>. Wyszłam z łazienki i wzięłam beżową kopertówkę gdzie schowałam chusteczki, lusterko, telefon, okulary przeciw słoneczne, itp. Gotowa zeszłam na dół. Na dole już byli chłopacy, bez dziewczyn. Przywitałam się z nimi i wzięłam jedną kanapkę z nuttelom. Gdy nasi rodzice zeszli mogliśmy wyjść. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do kościoła. Chłopacy po drodze mówili mi gdzie co jest. Po godzinie drogi dojechaliśmy. Wyszliśmy z auta i weszliśmy do kościoła. Strasznie dziwnie się czułam. Bo od pogrzebu taty nie byłam w kościele. Chwyciłam Niki za rękę.
-Nie denerwuj się. Wiem, że ci ciężko.-Objął mnie ramieniem Niall. Wczoraj się do niego strasznie zbliżyłam. Nie sądziłam, że aż tak. Nasi rodzice ustalali wszystko, a my staliśmy i patrzeliśmy na kościół. Hazza to, ze śmiech nie mógł wytrzymać. W końcu zaczął się śmiać. Jako, że siedziałam obok niego uderzyłam go w brzuch, z otwartej dłoni. Mogłam poczuć jego klatę.
-Ałł...-Syknął chwytając się za miejsce gdzie go uderzyłam
-To, że jestem dziewczyną nie znaczy, że siły nie mam. Od dziewiątego roku życia jestem cheerederką, więc chwyt w ręce mam i to nie zły.- Wytłumaczyłam mu.
-To teraz wiem, czemu masz tak proste, idealne nogi.-Zaśmiał się Malik. Nic sobie z tego nie robiłam. Siedzieliśmy tak, z godzinę. Harry gdy spojrzał na Louis'a, Zayn'a lub Niall'a pękał śmiechem. Liam gadał ciągle z moją siostrą. Gdy rodzice wyszli z tego pomieszczenia wybiegliśmy z kościoła. Przed nim stali już paparazzich. Szybko wbiegliśmy do auta i zaczęliśmy się wszyscy śmiać. Następnie udaliśmy się do restauracji gdzie ma się obyć wesele, i poprawiny. Rodzice pozwolili wybrać nam wspólnie menu. Kłóciliśmy się przez 30 min. W końcu doszliśmy do po rozumienia. Powiedzieliście co i jak. Rodzice to przegadali, ze sobą i było git.
-A alko.... Upsss...-Zawstydził się Niall
-Tak będzie, za dużo aż.-Rzucił Bobby. Wyszliśmy z lokalu i wsiedliśmy do auta. Zostały jeszcze zaproszenia i hotel dla gości. Przy tym my już się nie wtrącaliśmy. Gdy oni wybierali zaproszenia, my gadaliśmy w aucie.
-Lou idziesz z Ele? A ty Li z Dan?-Spytał Zayn
-Jeśli będziemy zaproszeni, i będzie wraz z osobą towarzyszącą to tak.-Powiedzieli zgodnie
-A wy z kim idziecie?-Spytałam
-No ja sam, Hazza i Malik też sam. A ty?- Zwrócił się do mnie mój brat
-Sama. Z kim mam iść?! Nikogo nie znam po za wami.-Uśmiechnęłam się
-Ej wezmę młoda.-Rzucił Zayn. Zrobiłam minę ,,WTF?!".
-Moją przyszywaną dziesięcioletnią siostrę. Jazzy nie będzie sama. Kwiatki pomoże ci rzucać.-Zaśmiał się. Gdy rodzice wsiedli mieli dużo tych zaproszeń. No w końcu rodziny mamy duże. Zaroszenia były piękne. O 15:30 wróciliśmy do domu. Zmęczeni usiedliśmy w salonie. Już miałam siadać chamsko po między Hazzą i Zayn'em. Ale ktoś wygonił mnie by otworzyć drzwi. W drzwiach stała Eleanor, Dalnielle i jakaś czarno włosa dziewczynka.
-Hej.Przywitałam się z nimi, a one mnie przytuliły. Weszłyśmy do salonu i usiadłyśmy.
-A no tak. To jest Anabelle. A to Monica i Jazzy.-Przedstawił nas sobie Zayn. Dziewczynka od razu poszła z Niki na ogród.
-I jak po wycieczce do kościoła?-Zaśmiała się Ele
-Nic mi nie mów. Harry to się zachować nie umie. Tak jak Zayn czy Louis. Liam pewnie też nie mógł wytrzymać więc gadał z Jazzy. A Niall patrzył się w sufit. A ja uspokajałam downów.-Zaczęłam się śmiać.
-Downów?! Kobieto! Kto tu ma downa!-Zaczął Hazza się drzeć. Zaczęłam go gilgotać. Długo nie czekałam bo wylądowałam na ziemi. Nie dawałam za wygraną. W końcu go ugryzłam. On się wydarł jak pojebany.
-Siniaka będę mieć!-Krzyknął na mnie
-Oj tam. Idź po lód.-Rzuciłam, ale i tak wiedziałam, że nie pójdzie więc sama to zrobiłam. Po chwili ktoś chwycił mnie za rękę. Był to loczek. Weszliśmy do kuchni i rzuciliśmy się na zamrażalnik. Gdy lód wyciągnęłam przyłożyłam do miejsca gdzie go ugryzłam. Wróciliśmy do salonu. Chłopacy właśnie rozkładali maty do tańczenia. Pierw tańczył Niall z Louis'em. I wygrany tańczył z Daniell'e. I tak się zmienialiśmy. Nadeszła moja kolej z Danielle. Tak jak ona tańczę. Więc wątpię, że przegram. Włączyłyśmy szybką, chyba najszybszą piosenkę i zaczęłyśmy tańczyć. Szłyśmy w łeb, w łeb. Chłopacy byli pod wrażeniem. Danielle była w trampkach, a ja w szpilkach.
-Ale, że ty tak w tych szpilkach umiesz?-Zdziwiła się Eleanor
-No. Umiem chodzić na 20 cm szpilkach, malować rzęsy na czerwonym świetle czy zmieniać buty pod czas jazdy. -Zaczęłam się śmiać
-Ona nie kłamie!-Krzyknęła Nikk. Wszyscy mieli miny o.O. Wygrałam z Dan więc tańczyłam z Hazzą. Gdy nam się znudziło zaczęliśmy grać w pet party. Ale szybko nam się też znudziło. Śpiewaliśmy, graliśmy w fifa 12. O 22:30 chłopacy szli do siebie. Niall poszedł z nimi. O 23:00 poszłam się kąpać i spać.

002. Część 2.

Trwało to dobre 30 min. Gdy skończyła była mega szczęśliwa, tak ja po spotkaniu z Coldplay czy Katty Perry. Znów zaczęłam myśleć o Santa Monica, o szkole, rodzinie w Polsce czy innych rzeczach związanych z tymi miejscami. 
-Ej mówię coś do ciebie!-Krzyknęła Nikk 
-Co Nikk?-Spytałam zwracając się do siostry.
-Zrobisz mi coś do jedzenia? Głodna jestem.-Zaczęła narzekać. Wstałam z krzesła i podeszłam do lodówki. Wyciągnęłam ser. Z szafki wyciągnęłam makaron i go ugotowałam. Poszukałam patelni i zrobiłam jej makaron z serem. Gdy już danie było gotowe dałam jej i zaczęła jeść. Nalałam sobie soku pomarańczowego i usiadłam obok niej. Do kuchni weszła uśmiechnięta mama.
-Co tak się śmiejesz?-Spytałam patrząc na nią
-Bo pobieramy się za miesiąc.-W gdy to powiedziała wyplułam sok, a Jazzy zaczęła dusić się jedzeniem.
-Że co?!-Wydarłam się, ze siostrą, a z salonu było można usłyszeć pięć męskich głosów, które również krzyczą, ,,Że co?!". 
-To co słyszałyście. Czerwiec to najlepsza pora. Przyjedzie rodzina. Zrobimy babski wieczór, ja nie będę pić bo w ciąży jestem. Ślub będzie i poprawiny. Będziecie mieć piękne sukienki, Jazzy będzie kwiaty sypać. *Chłopacy wraz z tatą Niall'a weszli do kuchni*. Niall obrączki będzie nieść. A ty będziesz moim świadkiem.- Uśmiechała się od ucha do ucha gdy to mówiła 
-No i chłopcy zaśpiewają na weselu.-Wtrąci Bobby 
-I teraz mam sprawę do ciebie najukochańsza ...-Przerwałam jej, bo wiedziałam, że poprosi mnie bym zaśpiewała 
-Nie mam mowy. Nie będę śpiewać, głosić toastów, czy czegokolwiek.- Powiedziałam patrząc na moją szklankę 
-Ale dla czego? Przecież. Musisz kochanie.-Podeszła do mnie
-Wiesz, że nie gram na pianinie, nie śpiewam, nie gram w siatkę nogę od śmierci taty. A tym bardziej nie zostanę świadkową. Owszem mogę być druhną tą drugą, ale nie pierwszą. Nie nadaję się na to.- Wstałam i wzięłam ścierkę, po czym posprzątałam wypluty sok.
-Jutro jedziemy zaproszenia zobaczyć, kościół, lokal, zespół, itp. Jedziecie z nami?-Odezwał się Bobby 
-Jasne!-Wszyscy krzyknęli. Wyszłam z kuchni na ogród. Usiadłam nad basenem i patrzyłam się w swoje odbicie. Z tyłu zobaczyłam chłopaka, na fryzurę z Bieber'em. 
-Ej co jest?-Spytał siadając obok mnie.
-Liam?-Spytałam
-Tak. Liam. Ale możesz mówić Li, Liam albo Payne. Co jest?-Spytał ponownie.
-No bo to nie jest wszystko, za szybko. Oni ten ślub, za miesiąc, dziecko za cztery miesiące. Ja, Niall i Jazzy. Nie znamy się. Jak oni chcą to pogodzić?-Spojrzałam na niego 
-Uda się. Niall jest super chłopakiem. Zaprzyjaźnicie się. Będziesz dla niego jak siostra. Jazzy zresztą też. Tylko od ucz ją piszczenia na nasz widok. Będziemy w końcu widzieć się całe życie.-Zaśmiał się, a ja go lekko uderzyłam.
-No tak. Nie ma co.-Rzekłam, a on rzucił do basenu. Dobrze że telefonu nie miałam, ani obcasów. Zaczęłam go chlapać. Wyciągnął telefon i wskoczył do mnie. Zaczęliśmy się chlapać jak małe dzieci. Podpłynęłam bliżej Payn'a. Chłopak się uśmiechnął. Po chwili jednak moja sistra weszła na ogród.
-Matt dzwoni.-Rzuciła wyszłam z basenu i wzięłam od niej telefon.
/Rozmowa telefoniczna:
M.Hej Matt. Co chcesz?
Ma.No hej. Jesteś w domu? Cameron chce się spotkać. W spawie meczu.
M.Nie ma mnie już. Niech do Aliss dzwoni. Ona teraz jest kapitanem, a nie ja.
Ma.No dobra. Ale i tak byłaś i będziesz najlepszą cheererdką w szkole.
M.Tak bo mój tata miał kasę. Pa.
Koniec rozmowy telefonicznej/ Weszłam do salonu i był tam jakieś dwie dziewczyny.
-No tak. Danielle dziewczyna Liam'a. Eleanor, bliska przyjaciółka Louis'a. Dziewczyna to Monica. Moja starsza, młodsza od mnie siostra.-Uśmiechnął się Niall. Poczułam miłe uczucie gdy powiedział ,,Moja starsza, młodsza od mnie siostra". To było miłe. 
-Hej.-Rzuciłam, dziewczyny się uśmiechnęły. Liam po chwili wszedł mokry do salonu.
-Danielle!-Krzyknął i rzucił się na dziewczynę. Zaczęłam się śmiać, wywróciłam oczami i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam suche ciuchy i poszłam do łazienki. Wykąpałam się i ubrałam czarne szorty <klik>bluzkę na ramkach w paski biało-czerwone <klik>.  Na nogi wsunęłam moje kapcie w prosiaczka <klik>. Włosy związałam w koński ogon, zmyłam makijaż i pomalowałam oczy tylko tuszem. Poszłam do pokoju mojej siostry, która skakała po łóżku i słuchała jakieś piosenki One Direction. 
-Ej co jest?-Spytałam siadając na jej łóżku. Po chwili usiadła obok mnie.-Ej co jest? Pytam już drugi raz. Trzeciego nie będzie.-Zagroziłam jej palcem
-No bo Louis....-Przerwałam jej
-Boże! Louis ma dwadzieścia lat. Ma dziewczynę. On by mógł być twoim ojcem. Więc daj sobie luz. Przecież jest tyle ładnych chłopaków w twoim wieku, starszych o rok dwa. Ale nie dziesięć lat.-Przytuliła ją. I wszedł Niall
-Sorry. Podsłuchałem waszą rozmowę. Mogę z wami tak sobie pogadać?-Spytał wchodząc do pokoju. 
-Jasne.-Rzuciłyśmy obie. Usiadł naprzeciwko nas. -Braciszek się odnalazł?-Zaśmiałam się, a on pokazał mi język 
-Może jak oni pójdą to się poznamy, obejrzymy jakieś filmy, itp.-Rzucił, spojrzałyśmy na sobie z siostrą i pokiwałyśmy twierdząco głową. Zeszliśmy w trójkę na dół. Moja siostra udała się do kuchni, a ja do salonu.
-Ej! Ty masz paski! A paski tylko ja mogę nosić!-Zaczął krzyczeć Lou. Zaczęłam się śmiać. Jaz dołączyła do nas i usiadła przed tv. Włączyła Disney'a i zaczęła oglądać swoje bajki zajadając się dużym słoikiem nutteli. 
-Nie dosyć, że ta nosi paski! A ta je moją nuttelę!-Krzyczał Niall 
-Tej ta! I ta! Mają imię!-Wydarłam się na niego. Chłopacy poszli o 20:30, a my zaczęliśmy robić popcorn, itp. Gdy już wszystko było usiedliśmy w tróję w salonie. Wybraliśmy jakieś komedie i zaczęliśmy oglądać, oraz rozmawiać. O 23:40 Jazzy poszła spać. Niall zaniósł ją do pokoju i dał jej buzi w czoło. Wyglądał jak prawdziwy brat. My z Niall'em siedzieliśmy do 02:45. Później poszliśmy do swoich pokoi. Niall miał pokój obok mnie. Wykąpałam się i ubrałam żółtą piżamę z zebrą <klik>. Z mokrymi włosami położyłam się spać. 

poniedziałek, 5 marca 2012

002. Część 1.

Obudziłam się bardzo wcześnie, bo o 4:30. Gdy wstałam byłam cała zapłakana. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Poranny prysznic, 10 min. Stanęłam przed lustrem i spojrzałam na swoje odbicie.
-Taka piękna, ale taka pusta.-Rzuciłam i od razu przypomniał mi się co tata mówił do mnie ,,Człowiek nigdy pusty się nie rodzi. Człowiek staje się pusty z powodu braku osób bliskich". Wysuszyłam włosy i spięłam je w kłosa. Grzywę tylko wyprostowałam. Umyłam zęby i się wytarłam. Ubrałam bieliznę i poszłam po ubrania przyszykowane wczoraj. Ubrałam na siebie beżowe spodnie z kokardką, beżową bluzkę na ramkach, czarną marynarkę, czarne szpili i pierścionek <klik>. Wzięłam z łazienki to co potrzebowałam i zgasiłam światło. Zamknęłam ostatnią walizkę i zaczęłam znosić je na dół. Była dopiero 5:00. Gdy zniosłam walizki poszłam do pokoju i wzięłam ciemna pomarańczową kopertówkę (tą ze zestawu). Schowałam tam chusteczki, lusterko, tusz, czarną kredkę, zmywacz, telefon i słuchawki oraz portfel. Zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Wzięłam kartkę i długopis. Miałam łzy w oczach. Ale w końcu napisałam:
Kochane! 
Poszłam pożegnać się z Tatą. NIGDY już nie będę mogła się z nim zobaczyć. Niech Jazzy po mnie przyjdzie, wcześniej gdy będziemy miały jechać. 
Wasza zawsze kochająca Monica xoxo
Zostawiłam kartkę na stole i udałam się w stronę cmentarza. Po 30 min doszłam. Gdy usiadłam na ławeczce rozpłakałam się. Nie daleko siedział też jakiś młody chłopak i płakał. Patrzyłam się na grób, i czułam się jak by tata był przy mnie. 
-Pamiętasz, jak mówiłeś mi, że ludzie popełniają błędy, nie są idealni i żałują? Żałuję, że pozwoliłam ci w tedy lecieć. Może byś był, ze mną i mnie wspierał. Może nigdy bym nie zmieniała swojego życia z dnia na dzień. Nie zostawiłam bym cię parę tysięcy kilometrów. Byłeś dla mnie przyjacielem i rodzicem w jednym. Komuś, komu mogłam się wygadać gdy byłam zła, smutna, szczęśliwa. Z tobą stawiałam pierwsze kroki, z tobą uczyłam się grać na pianinie, śpiewać, grać w siatkę czy nogę. To ty powtarzałeś mi, że człowiek urodził się z grzechem i z grzechem odchodzi z tego świata. Ale w pamięci ma bliską osobę. Kogo miałeś w pamięci? Mnie, mamę, Jazzy. Kogoś innego? Nie możesz odpowiedzieć mi na tyle pytań.-Mówiłam do grobu. Ale mi się wydawało, że mówię to, do mojego taty. 
Oczami Jazzy:
-Mamo to ja idę po nią!-Krzyknęłam i wyszłam z domu. Poszłam na cmentarz. Nie byłam tam od miesiąca. Może to i lepiej, że teraz ostatni raz pożegnam się z tatą. Po 30min doszłam. Widziałam, jak Monica mówi, do taty. Ona jako jedyna to najbardziej przeżyła i przeżywa. To tata był jej przyjacielem. Podeszłam bliżej. Właśnie śpiewała, kawałek zwrotki z ich ulubionej piosenki ,,Evertime- Birtney Sprears"

Make belive that you are 
Here it's the only way 
I see cleae what have i done.
Śpiewała to z takim przesłaniem. 
-Wow...-W końcu z siebie wydusiłam.
-Siadaj malutka.-Poklepała miejsce obok ciebie. Usiadłam obok i ją przytuliłam. 
-Widzisz, świat jest podły. Nie jest tak jak my chcemy. Ale zawsze jest tak jak inni chcą. Bóg zrobił, tak by nasz mama była szczęśliwa, żebyśmy my wierzyły, że cuda się dzieją. Że kiedyś znajdziemy takiego samego człowieka jak nasz ojciec. Teraz stoi obok nas i nas przytula.-Przytuliła mnie, a mi łzy poleciły. Tata był ważny dla nas. To on nas uczył wszystkiego. Nauczył nas wierzyć w Boga. Ale po jego śmierci przestałyśmy. Wierzymy w niego na swój własny sposób.
-Skąd wiesz, że nas przytula?-Spytałam
-A skąd wiesz, że oddychasz? Czujesz to tutaj *wskazała na serce*. Tata jest teraz naszym aniołem, stoi obok nas i chroni przed złem. Chce żebyśmy był szczęśliwe, jak nigdy. I o nim w Londynie pamiętały.-Znów się obie rozkleiłyśmy. Siedziałyśmy teraz w ciszy. Mona się ogarnęła, mnie też i poszłyśmy do Mc'Donalds, po shake. Gdy już kupiłyśmy zaczęłyśmy wracać do domu.... Po 35 min drodze byłyśmy pod domem. Taksówka już stała. Wyniosłyśmy swoje walizki i je zapakowałyśmy. Stanęłyśmy w szklanych drzwiach i powspominałyśmy wszystko. Na koniec pokiwałyśmy i posłałyśmy buziaka. Wsiadłyśmy do taksi i pojechałyśmy na lotnisko....
Oczami Monici:
Wsiadłyśmy do taksi i pojechałyśmy na lotnisko. Mama esemesowała, ze swoim narzeczonym. Będąc już na  lotnisku poszłyśmy oddać nasze walizki i udałyśmy się na samolot. Wchodząc do samolotu spojrzałam ostatni raz na Santa Monica. Rodzice dali mi imię Monica, bo tu się urodziłam i wychowałam. Z polskiego imię mam przez ,,K''. Ale, gdy tata umarł zmieniłam na ,,C''. Może dla tego, że jego imię, zaczynało się na ,,C''. I chciałam połowę go mieć przy sobie. Jazzy ma też go w sobie. Czarek. Ma w sobie ,,Z'' i ,,A'' tak jak ja. Zajęłam soje miejsce w samolocie i zapięłam pas. Po chwili gdy już byliśmy w powietrzu włączyłam sobie Clodplay i poszłam spać....
-Budź się jesteśmy w Londynie.-Powiedziała siostra. Spojrzałam na godzinę 14:14. Pomyślałam życzenie ,,Niech stanie się coś magicznego". Gdy wylądowaliśmy poszłyśmy po nasze walizy. Poszłyśmy w umówione miejsce z Bobby'm. Gdy nas zobaczył uśmiechnął się. Przywitał się z nami, a później z naszą mamą. Bobby zapakował nasze walizki do auta. Gdy wsiadł pojechaliśmy.
-Po co tu tyle siedzeń?-Spytał Niki
-A no tak. Bobby syna. Ale on nie mieszka z nami. Tylko, ze swoimi przyjaciółmi. Ale spędzają więcej czasu u Bobby'a w domu.-Uśmiechnęła się do nas mama. Zrobiłyśmy tylko ,,Aaa..". Po godzinie dojechaliśmy do naszego domu. Wyciągnęłyśmy swoje walizki i byłyśmy pod wrażeniem domu.
-Mamy w domu, salę do tańczenia, basen, siłownię, pokój gier, biblioteczkę. Duży salon, kuchnię i jadalnię. A na ogrodzie base, boiskogrilla i altankę.- Powiedział Bobby. Weszliśmy do domu i pokazał nam nasze pokoje. Mój pokój był w brązie <klik>. Szklane drzwi, które wyglądają jak szafa, do garderoby, a obok nich mniejsze drzwi szklane do łazienki. Włożyłam walizki do garderoby i poszłam zobaczyć pokój mojej siostry. W pokoju miała jeszcze łazienkę i garderobę. Pokój miała piękny, ale jak na mój wiek to to już nie wypada.
-Idziemy coś zjeść?-Spytałam 
-Taak!.-Krzyknęła i wybiegła z garderoby. Zbiegłyśmy do kuchni i i otworzyłyśmy lodówkę. Patrzałyśmy dość długo do niej. 
-Co wy do mojej lodówki macie?!-Wydarł się męski głos. Obie się wystraszyłyśmy. Spojrzałyśmy na chłopaka. Ale było ich dwóch. Moja siostra ledwo co mogła już wytrzymać
-O mój boże!! To oni!!! To jest Louis!! To jest Niall!! To są One Direction!!-Krzyczała po całej kuchni. -No super brat, z one Direction. Mogła uprzedzić!-Krzyczałam w myślach 
-Ej! Niki spokój. I co, że to oni?-Spytałam patrząc już na 5 chłopaków, moja siostra skakała i darła się jak pojebana. Zastosowałam bardzo dobrą metodę na nią. Dałam jej lekkiego liścia i się uspokoiła. 
-Co wy tu robicie?!-Spytał Blondyn 
-Am....Mieszkamy.-Rzuciłam 
-To teraz wiemy, jakie to były dwie niespodzianki. A trzecia gdzie?-Spytał chłopa z prostymi włosami trochę jak na Bibera.
-W brzuchu.-Rzuciłam i spojrzeli na mój brzuch-Nie w moim tylko mojej mamy.-Dokończyłam i spojrzałam do lodówki. Wyjęłam ogórki i masło orzechowe. Dobre połączenie. 
-A po za tym. Jestem Niall. Wasz brat. To jest Louis, Harry....-Przerwała mu moja siostra
-Tak. Niall Horan. Louis Tomlinosn *rozmarzyła się*.Harry Styles. Liam Payne i Zayn Malik.-Dokończyła moja siostra. Jestem Jazzy a to Monica.- Wskazała na mnie gdy się zajadałam ogórkami z masłem orzechowym
-Miło nam.-Powiedzieliśmy równo. I weszli nasi rodzice
-O dzieci już się poznaliście. Jazzy piszczała?-Spytała mama, pokiwaliśmy twierdząco głową. Moja siostra pobiegła po rzeczy związane z tym zespołem. Po chwili była już z całą masą tego.
-Musicie.-Rzuciłam kończąc drugiego ogórka. Chłopacy podpisali płytę, plakat, bluzki, bluzy, torebkę i plecak. Oraz zdjęcia sobie zrobili. Trwało to dobre 30 min....

001.

Budzik zwalił mnie na nogi o 6:00. Udałam się baletowym krokiem do łazienki. Poranny prysznic na obudzenie się. Zajął mi 5 min. Zasłoniłam się ręcznikiem i wysuszyłam włosy. Po czym związałam je w koński ogon. Umyłam porządnie zęby i zaczęłam się malować tzn: korektor by zakryć nie doskonałości, tusz, czarna kredka, błyszczyk kokosowy. Poszłam do mojego pokoju i stanęłam przed wielką szafa i lustrem. Zaczęłam wybierać ciuchy na ten wyjątkowy dzień. Tak dziś odbieram świadectwo. No tak został jeszcze miesiąc nauki, ale przeprowadzam się do Londynu. W ubiorze postawiłam dziś na sukienkę. Ubrałam sukienkę na ramkach, na górze w kwiaty taka jak by bluzka, a na dole czarna spódnica, czarne wysokie szpilki, pierścionek i wkręcane kolczyki kwiatki <klik>. Spojrzałam na siebie w lustrze i lekko uśmiechnęłam. Gdybym mogła poszła bym do szkoły w podartych spodniach, za dużej bluzce i trampkach. Chwyciłam, za moją czarną torbę i schowałam tam książki. Chwyciłam, za telefon. Spojrzałam na godzinę 7:35. Za chwilę powinien przyjechać, po mnie Matt. Matt, no właśnie kim jest dla mnie? Nikim. Najładniejszy chłopak w szkole. Kapitan drużyny piłkarskiej. A ja jestem jedną z tych, które kibicują mu na zawodach. ,,Spotykamy" się tylko dla jego popularności. Jestem jego, zabaweczką, tylko by się wylanować. Napisał i eskę, że już dojeżdża pod moją posesje. Zbiegłam na dół i wyszłam prze dom. Jego auto już stało, a w środku dwaj kumple i jedna moja ,,koleżanka" z drużyny.
-Hej.-Rzuciłam wsiadając do auta.
-No hej. I jak się miewasz?-Matt udał ciekawego
-Jedź już. Chce już być tam. Dostać świadectwo i wyjść! Spakować się muszę! Jutro do Wielkiej Brytanii lecę. To jest wysap jak by co.-Wymądrzyłam się, i ruszyliśmy. Całą drogę patrzyłam się w lusterko. Lubię patrzeć co dzieje się, za mną. Gdy dojechaliśmy szybkim krokiem udałam się na Hiszpański....
-Panno Villegas. Proszę o przyjście do mnie natychmiast.- W głośniku odezwał się głoś dyrektora. Spakowałam mój ,,ukochany" przedmiot czyli matematykę do torby i wyszłam z klasy. Jednak prędzej się pożegnałam, z szlachecką klasą.
-No dobra. Nie zobaczę się z wami więcej. Więc pa! Życzę miłych wakacji. A pani miłego miesiąca z nimi.-I wyszłam z klasy. Dochodziła godzina dwunasta, czwartek.  Weszłam do sekretariatu. Pani pokazała, że mogę wejść do dyrektora więc to uczyniłam.
-Dzień dobry.-Sztucznie się uśmiechnęłam
-Dzień dobry. Proszę. Mam nadzieję, że tam w szkole pokażesz na co cię stać. I wyjedziesz z takimi samymi ocenami. Jak stąd. Gratuluję czerwonego paska.- Podał mi świadectwo. Podziękowałam i wyszłam. Udałam się spacerkiem do domu. No tak dobrze się uczyłam, chodź to nie szło, ze mną w parze Gdy doszłam do domu było słychać śmiech mojej siostry. Czyli są w domu. Mieszkałyśmy z mamą w wielkim domu same. Po stracie taty, nie chciałyśmy sprzedawać domu. Za dużo nas łączyło. Od tego czasu minęło cztery lata. Dokładnie cztery lata. Ja w tedy miałam trzynaście, a moja siostra cztery latka. Była mądra jak na swój wiek. Dwa lata temu moja mama znalazła sobie swojego narzeczonego. I to do niego się teraz przeprowadzamy. Z dala od grobu gdzie leży tata, z dala od rodziny czy tego miejsca. Weszłam pewnym krokiem do domu. Moja siostra właśnie siedziała z mamą w salonie i przeglądały coś.
-Hej co oglądacie?-Spytałam wchodząc do salonu i siadając na fotelu
-Zdjęcia z usg.-Powiedziała Jazzy wpatrzona w zdjęcia. No tak moja mama jest trzeci raz w ciąży. Jest w piątym miesiącu, a wygląda jak by dopiero zaszła w ciąże.
-A to siostrę czy brata będziemy mieć?-Spytałam
-Chcę dowiedzieć się z Bobby'm. Więc się nie pytałam.-Powiedziała wstając. Gdy szła było widać, że jest w ciąży. Ale jak ubierała, się maskując ciąże to można powiedzieć, że w niej nie jest. A gdy mówi, że jest, to każdy mówi, że to dopiero początki. Wstałam z fotela i poszłam do siebie się spakować. Wcześniej zostawiłam świadectwo na stole. Pierw uszykowałam ciuchy zgodnie do jutrzejsze Angielskiej pogody. A następnie zaczęłam pakować swoje ciuchy do waliz....
-Obiad!-Krzyknęła mam gdy zapinałam kolejną torbę z butami. Nie sądziłam, że tyle tego mogę mieć. Zeszłam na dół na obiad. Zjadłyśmy w kuchni naleśniki i wróciłam do pakowania....O 21:30 skończyłam się pakować. Jutro została mi tylko do spakowania kosmetyczka, suszarka, prostownica i lokówka. Poszłam się sprysznicować, a następnie ubrałam piżamę i poszłam spać.

Prolg?!

Ludzie myślą, że gdy masz kasę masz cały świat. Że jesteś szczęśliwa, pewna siebie, możesz mieć wszystko. Najładniejsi chłopacy przebywają z tobą na przerwach i po za szkołą. Niby rządzisz całą szkołą. I jesteś jak by ,,szlachtą" jadasz z najlepszymi w szkole, czy z nimi imprezujesz. Nie masz pieniędzy, to spadasz dla nich na samo dno. Jesteś dla nich tylko Plebs'em. Czymś co nie istnieje. A Plebs patrzy na ciebie, z zazdrością? Nienawiścią? Bo jesteś lepszy od niego? Masz ochotę czasem podejść i spytać się dla czego tak sądzi. Przecież nic nie zrobiłeś im. Ale w śród swoich też nie możesz czuć się bezpiecznie. Musisz co dzień mieć nowe buty, itp. Nie na widzę tego. Jestem lubiana bo jestem kapitanem cheerederek i mam kasę po tacie. Ale co mi to daje?! No nic! Zero! Nie mam prawdziwych przyjaciół, tylko wrogów. Którzy na każdym kroku cię atakują, są zazdrośni, itp. Czasem mam ochotę pobyć w Plebs'ie. Z myślą, że tam mnie przyjmą. Ale nie! Moje miejsce jest na ,,scenie" w śród ,,szlachty". I tak już zostało.

Bohaterowie

Monica Jasmine Villegas [17l]
Blond włosa o ciemno niebieskich oczach. Z pochodzenia Polka. Ma młodszą siostrę. Ale teraz czeka na kolejnego członka rodziny. Najładniejsza i najpopularniejsza dziewczyna. Zamknięta w sobie. Odkąd jej tata zginął w katastrofie lotniczej, a chłopak zdradził nie dopuszcza nikogo do siebie. Stała się bardziej wulgarna. Nie ma przyjaciół, bo wszyscy lecą na to, że jej tata był bogaty i zostawił jej dużą kasę. Kocha grać na pianinie i śpiewać, grać w siatkówkę i piłkę nożną oraz tańczyć. Jest cheereaderką (nie wiem jak to się pisze :p). Lubi marchewki i paski. Nie przepada za One Direction. I wie, że dużo łączy ją z Louis'em jednak nie podoba on jej się. Z całego zespołu lubi Harry'ego najbardziej. W jej życiu zmieni się coś gdy wprowadzi się do Londynu. Świetnie rysuje i śpiewa. Mówią na nią Moni, Mona, Moniś, Jas, V.

Jazzy Nikola Villegas [10l]
Blond włosa o ciemno niebieskich oczach. Z pochodzenia Polka. Ma starszą siostrę Monicę. Ale teraz czeka na kolejnego członka rodziny. Najbardziej popularna i najładniejsza dziewczyna w szkole. Jest przeciwieństwem swojej siostry. Po śmierci ojca nie zamknęła się w sobie. Jest pełna energii i życia. Wszędzie jej pełno, jest skryta w sobie. Tylko nie liczni ją znają. Nie ma prawdziwych przyjaciół. Kocha grać na pianinie i harfie. Nie umie śpiewać, ale za to pięknie rysuję. Uwielbia One Direction, a szczególnie Louis'a. Lubi paski i marchewki. Jest wiecznie głodna. Wiecznie uśmiechnięta. Ma zalety na modelkę, i dąż do tego celu. W jej życiu coś się zmieni gdy przeprowadzi się do Londynu. Mówią na nią Jazz, Nikk, Niki, Cola.

Danielle Peazer [19l]
Urocza i zamknięta w sobie dziewczyna. Nie lubi nawiązywać nowych znajomości, a później ich łamać. Jest podobna do Monici. Dziewczyna Liam'a z One Direction. Jest tancerką. Kocha to co robi. Od razu zajdzie wspólny jeżyk z Monicą. Z Liam'em jest od 10 miesięcy. W przyszłości chce pomagać biednym. Ma bardzo dobre serce, chce uczyć dzieci tańca. Lubi wspierać innych w swoich marzeniach. Dąży do swoich celi. Nigdy się nie poddaje. W życiu miała ciężko, ale udało jej się wyjść, ze wszystkiego. Teraz cieszy się, że ma takich przyjaciół i chłopaka, który ją wspiera. Mówią na nią Dan, Lien, Dany, Nielle.

Eleanor Calder [20l]
Brązowo włosa o brązowych oczach. Przyjaciółka Danielle, później Monicii. Otwarta na nowe znajomości i wyzwania. Jest szalona. Zna swoją granice możliwości. Prawdo podobnie spotyka się z Louis'em Tomlinson'em. Ale oboje nie potwierdzili, tego czy są razem. Lubi małe dzieci. Była zwykłą fanką One Direction. Fanki chłopaków jadą o niej nieźle. Nie na widzą jej, za to że spotyka się z Louisem. Uwielbia modę i jazdę na deskorolce. Mówią na nią Ele, Anor, Le, Cal.

Anabelle ,,Roser" Malik[10l]
Przyrodnia siostra Zayn'a. Ma bardzo piękny głos. Od razu zaprzyjaźni się z Jazzy. Lubi One Direction. Uwielbia droczyć się z Zayn'em. Kocha go jak prawdziwego brata. Robi filmiki na YouTube gdzie śpiewa. Nie ma przyjaciół, ze względu na to, że Zayn to jej brat. Mówią na nią Ana, Bella, Bels, Ros.

One Direction:
(Ich chyba nie trzeba przedstawiać :P)
Liam Payne [18l]. Najromantyczniejszy i najpoważniejszy. Spotyka się z Danielle. Mówią na niego Liam, Li, Payne.
Harry Styles [17l]. Najmłodszy z całego zespołu i najbardziej zboczony. Spodoba mu się Monica. Mówią na niego Hazza, Loczek, Styles.
Niall Horan [18l]. Irlandzkiego pochodzenia, wiecznie głodny. Jedzenie to jego miłość. Jego ojciec ożeni się z matką Monici. Lecz on jeszcze o tym nie wie. Mówią na niego Nia, Ni, Horan.
Zayn Malik [18l]. Niby taki payboy, spędza prze lustrem 2h. Lecz naprawdę Bad Boy. Mówią na niego Zayn, Za, Malik.
Louis Tomlonson [20l]. Jest liderem zespołu. Najstarszy wiekowo, ale nie muzgowo. Kocha paski, marchewki i szelki. Mówią na niego Lou, Loui, Tom, Carrot.

______________________

Bohaterowie jeszcze dojdą.