wtorek, 6 marca 2012

003.

-Budź się! Jedziemy wybrać zaproszenia, kościół i lokal!!-Krzyczał Niall i Jazzy. Z nie chęcią wyciągnęłam rękę po telefon. Spojrzałam na godzinę była 10:30. Wstałam z łóżka i udałam się do toalety. Stanęłam przed lutrem i się uśmiechnęłam.
-Idealnie dziś ci z pryszczem na ryju.-Zaśmiałam się i wskoczyłam pod prysznic. Gdy już się odświeżyłam owinęłam się ręcznikiem. Wysuszyłam włosy i je wyprostowałam. Następnie umyłam zęby i zaczęłam się malować: korektor, na nie doskonałości i na pryszcza, tusz, czarka kredka i błyszczyk wieloowocowy. Weszłam do garderoby i wzięłam bieliznę i ciuchy. Wróciłam do łazienki i się wytarłam. A następnie posmarowałam balsamem kokosowym. Cała się świeciłam. Ubrałam się w jeansowe krótkie spodenki, beżową bluzkę, beżowe buty, bransoletki i pierścionek <klik>. Wyszłam z łazienki i wzięłam beżową kopertówkę gdzie schowałam chusteczki, lusterko, telefon, okulary przeciw słoneczne, itp. Gotowa zeszłam na dół. Na dole już byli chłopacy, bez dziewczyn. Przywitałam się z nimi i wzięłam jedną kanapkę z nuttelom. Gdy nasi rodzice zeszli mogliśmy wyjść. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do kościoła. Chłopacy po drodze mówili mi gdzie co jest. Po godzinie drogi dojechaliśmy. Wyszliśmy z auta i weszliśmy do kościoła. Strasznie dziwnie się czułam. Bo od pogrzebu taty nie byłam w kościele. Chwyciłam Niki za rękę.
-Nie denerwuj się. Wiem, że ci ciężko.-Objął mnie ramieniem Niall. Wczoraj się do niego strasznie zbliżyłam. Nie sądziłam, że aż tak. Nasi rodzice ustalali wszystko, a my staliśmy i patrzeliśmy na kościół. Hazza to, ze śmiech nie mógł wytrzymać. W końcu zaczął się śmiać. Jako, że siedziałam obok niego uderzyłam go w brzuch, z otwartej dłoni. Mogłam poczuć jego klatę.
-Ałł...-Syknął chwytając się za miejsce gdzie go uderzyłam
-To, że jestem dziewczyną nie znaczy, że siły nie mam. Od dziewiątego roku życia jestem cheerederką, więc chwyt w ręce mam i to nie zły.- Wytłumaczyłam mu.
-To teraz wiem, czemu masz tak proste, idealne nogi.-Zaśmiał się Malik. Nic sobie z tego nie robiłam. Siedzieliśmy tak, z godzinę. Harry gdy spojrzał na Louis'a, Zayn'a lub Niall'a pękał śmiechem. Liam gadał ciągle z moją siostrą. Gdy rodzice wyszli z tego pomieszczenia wybiegliśmy z kościoła. Przed nim stali już paparazzich. Szybko wbiegliśmy do auta i zaczęliśmy się wszyscy śmiać. Następnie udaliśmy się do restauracji gdzie ma się obyć wesele, i poprawiny. Rodzice pozwolili wybrać nam wspólnie menu. Kłóciliśmy się przez 30 min. W końcu doszliśmy do po rozumienia. Powiedzieliście co i jak. Rodzice to przegadali, ze sobą i było git.
-A alko.... Upsss...-Zawstydził się Niall
-Tak będzie, za dużo aż.-Rzucił Bobby. Wyszliśmy z lokalu i wsiedliśmy do auta. Zostały jeszcze zaproszenia i hotel dla gości. Przy tym my już się nie wtrącaliśmy. Gdy oni wybierali zaproszenia, my gadaliśmy w aucie.
-Lou idziesz z Ele? A ty Li z Dan?-Spytał Zayn
-Jeśli będziemy zaproszeni, i będzie wraz z osobą towarzyszącą to tak.-Powiedzieli zgodnie
-A wy z kim idziecie?-Spytałam
-No ja sam, Hazza i Malik też sam. A ty?- Zwrócił się do mnie mój brat
-Sama. Z kim mam iść?! Nikogo nie znam po za wami.-Uśmiechnęłam się
-Ej wezmę młoda.-Rzucił Zayn. Zrobiłam minę ,,WTF?!".
-Moją przyszywaną dziesięcioletnią siostrę. Jazzy nie będzie sama. Kwiatki pomoże ci rzucać.-Zaśmiał się. Gdy rodzice wsiedli mieli dużo tych zaproszeń. No w końcu rodziny mamy duże. Zaroszenia były piękne. O 15:30 wróciliśmy do domu. Zmęczeni usiedliśmy w salonie. Już miałam siadać chamsko po między Hazzą i Zayn'em. Ale ktoś wygonił mnie by otworzyć drzwi. W drzwiach stała Eleanor, Dalnielle i jakaś czarno włosa dziewczynka.
-Hej.Przywitałam się z nimi, a one mnie przytuliły. Weszłyśmy do salonu i usiadłyśmy.
-A no tak. To jest Anabelle. A to Monica i Jazzy.-Przedstawił nas sobie Zayn. Dziewczynka od razu poszła z Niki na ogród.
-I jak po wycieczce do kościoła?-Zaśmiała się Ele
-Nic mi nie mów. Harry to się zachować nie umie. Tak jak Zayn czy Louis. Liam pewnie też nie mógł wytrzymać więc gadał z Jazzy. A Niall patrzył się w sufit. A ja uspokajałam downów.-Zaczęłam się śmiać.
-Downów?! Kobieto! Kto tu ma downa!-Zaczął Hazza się drzeć. Zaczęłam go gilgotać. Długo nie czekałam bo wylądowałam na ziemi. Nie dawałam za wygraną. W końcu go ugryzłam. On się wydarł jak pojebany.
-Siniaka będę mieć!-Krzyknął na mnie
-Oj tam. Idź po lód.-Rzuciłam, ale i tak wiedziałam, że nie pójdzie więc sama to zrobiłam. Po chwili ktoś chwycił mnie za rękę. Był to loczek. Weszliśmy do kuchni i rzuciliśmy się na zamrażalnik. Gdy lód wyciągnęłam przyłożyłam do miejsca gdzie go ugryzłam. Wróciliśmy do salonu. Chłopacy właśnie rozkładali maty do tańczenia. Pierw tańczył Niall z Louis'em. I wygrany tańczył z Daniell'e. I tak się zmienialiśmy. Nadeszła moja kolej z Danielle. Tak jak ona tańczę. Więc wątpię, że przegram. Włączyłyśmy szybką, chyba najszybszą piosenkę i zaczęłyśmy tańczyć. Szłyśmy w łeb, w łeb. Chłopacy byli pod wrażeniem. Danielle była w trampkach, a ja w szpilkach.
-Ale, że ty tak w tych szpilkach umiesz?-Zdziwiła się Eleanor
-No. Umiem chodzić na 20 cm szpilkach, malować rzęsy na czerwonym świetle czy zmieniać buty pod czas jazdy. -Zaczęłam się śmiać
-Ona nie kłamie!-Krzyknęła Nikk. Wszyscy mieli miny o.O. Wygrałam z Dan więc tańczyłam z Hazzą. Gdy nam się znudziło zaczęliśmy grać w pet party. Ale szybko nam się też znudziło. Śpiewaliśmy, graliśmy w fifa 12. O 22:30 chłopacy szli do siebie. Niall poszedł z nimi. O 23:00 poszłam się kąpać i spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz