poniedziałek, 5 marca 2012

002. Część 1.

Obudziłam się bardzo wcześnie, bo o 4:30. Gdy wstałam byłam cała zapłakana. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Poranny prysznic, 10 min. Stanęłam przed lustrem i spojrzałam na swoje odbicie.
-Taka piękna, ale taka pusta.-Rzuciłam i od razu przypomniał mi się co tata mówił do mnie ,,Człowiek nigdy pusty się nie rodzi. Człowiek staje się pusty z powodu braku osób bliskich". Wysuszyłam włosy i spięłam je w kłosa. Grzywę tylko wyprostowałam. Umyłam zęby i się wytarłam. Ubrałam bieliznę i poszłam po ubrania przyszykowane wczoraj. Ubrałam na siebie beżowe spodnie z kokardką, beżową bluzkę na ramkach, czarną marynarkę, czarne szpili i pierścionek <klik>. Wzięłam z łazienki to co potrzebowałam i zgasiłam światło. Zamknęłam ostatnią walizkę i zaczęłam znosić je na dół. Była dopiero 5:00. Gdy zniosłam walizki poszłam do pokoju i wzięłam ciemna pomarańczową kopertówkę (tą ze zestawu). Schowałam tam chusteczki, lusterko, tusz, czarną kredkę, zmywacz, telefon i słuchawki oraz portfel. Zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Wzięłam kartkę i długopis. Miałam łzy w oczach. Ale w końcu napisałam:
Kochane! 
Poszłam pożegnać się z Tatą. NIGDY już nie będę mogła się z nim zobaczyć. Niech Jazzy po mnie przyjdzie, wcześniej gdy będziemy miały jechać. 
Wasza zawsze kochająca Monica xoxo
Zostawiłam kartkę na stole i udałam się w stronę cmentarza. Po 30 min doszłam. Gdy usiadłam na ławeczce rozpłakałam się. Nie daleko siedział też jakiś młody chłopak i płakał. Patrzyłam się na grób, i czułam się jak by tata był przy mnie. 
-Pamiętasz, jak mówiłeś mi, że ludzie popełniają błędy, nie są idealni i żałują? Żałuję, że pozwoliłam ci w tedy lecieć. Może byś był, ze mną i mnie wspierał. Może nigdy bym nie zmieniała swojego życia z dnia na dzień. Nie zostawiłam bym cię parę tysięcy kilometrów. Byłeś dla mnie przyjacielem i rodzicem w jednym. Komuś, komu mogłam się wygadać gdy byłam zła, smutna, szczęśliwa. Z tobą stawiałam pierwsze kroki, z tobą uczyłam się grać na pianinie, śpiewać, grać w siatkę czy nogę. To ty powtarzałeś mi, że człowiek urodził się z grzechem i z grzechem odchodzi z tego świata. Ale w pamięci ma bliską osobę. Kogo miałeś w pamięci? Mnie, mamę, Jazzy. Kogoś innego? Nie możesz odpowiedzieć mi na tyle pytań.-Mówiłam do grobu. Ale mi się wydawało, że mówię to, do mojego taty. 
Oczami Jazzy:
-Mamo to ja idę po nią!-Krzyknęłam i wyszłam z domu. Poszłam na cmentarz. Nie byłam tam od miesiąca. Może to i lepiej, że teraz ostatni raz pożegnam się z tatą. Po 30min doszłam. Widziałam, jak Monica mówi, do taty. Ona jako jedyna to najbardziej przeżyła i przeżywa. To tata był jej przyjacielem. Podeszłam bliżej. Właśnie śpiewała, kawałek zwrotki z ich ulubionej piosenki ,,Evertime- Birtney Sprears"

Make belive that you are 
Here it's the only way 
I see cleae what have i done.
Śpiewała to z takim przesłaniem. 
-Wow...-W końcu z siebie wydusiłam.
-Siadaj malutka.-Poklepała miejsce obok ciebie. Usiadłam obok i ją przytuliłam. 
-Widzisz, świat jest podły. Nie jest tak jak my chcemy. Ale zawsze jest tak jak inni chcą. Bóg zrobił, tak by nasz mama była szczęśliwa, żebyśmy my wierzyły, że cuda się dzieją. Że kiedyś znajdziemy takiego samego człowieka jak nasz ojciec. Teraz stoi obok nas i nas przytula.-Przytuliła mnie, a mi łzy poleciły. Tata był ważny dla nas. To on nas uczył wszystkiego. Nauczył nas wierzyć w Boga. Ale po jego śmierci przestałyśmy. Wierzymy w niego na swój własny sposób.
-Skąd wiesz, że nas przytula?-Spytałam
-A skąd wiesz, że oddychasz? Czujesz to tutaj *wskazała na serce*. Tata jest teraz naszym aniołem, stoi obok nas i chroni przed złem. Chce żebyśmy był szczęśliwe, jak nigdy. I o nim w Londynie pamiętały.-Znów się obie rozkleiłyśmy. Siedziałyśmy teraz w ciszy. Mona się ogarnęła, mnie też i poszłyśmy do Mc'Donalds, po shake. Gdy już kupiłyśmy zaczęłyśmy wracać do domu.... Po 35 min drodze byłyśmy pod domem. Taksówka już stała. Wyniosłyśmy swoje walizki i je zapakowałyśmy. Stanęłyśmy w szklanych drzwiach i powspominałyśmy wszystko. Na koniec pokiwałyśmy i posłałyśmy buziaka. Wsiadłyśmy do taksi i pojechałyśmy na lotnisko....
Oczami Monici:
Wsiadłyśmy do taksi i pojechałyśmy na lotnisko. Mama esemesowała, ze swoim narzeczonym. Będąc już na  lotnisku poszłyśmy oddać nasze walizki i udałyśmy się na samolot. Wchodząc do samolotu spojrzałam ostatni raz na Santa Monica. Rodzice dali mi imię Monica, bo tu się urodziłam i wychowałam. Z polskiego imię mam przez ,,K''. Ale, gdy tata umarł zmieniłam na ,,C''. Może dla tego, że jego imię, zaczynało się na ,,C''. I chciałam połowę go mieć przy sobie. Jazzy ma też go w sobie. Czarek. Ma w sobie ,,Z'' i ,,A'' tak jak ja. Zajęłam soje miejsce w samolocie i zapięłam pas. Po chwili gdy już byliśmy w powietrzu włączyłam sobie Clodplay i poszłam spać....
-Budź się jesteśmy w Londynie.-Powiedziała siostra. Spojrzałam na godzinę 14:14. Pomyślałam życzenie ,,Niech stanie się coś magicznego". Gdy wylądowaliśmy poszłyśmy po nasze walizy. Poszłyśmy w umówione miejsce z Bobby'm. Gdy nas zobaczył uśmiechnął się. Przywitał się z nami, a później z naszą mamą. Bobby zapakował nasze walizki do auta. Gdy wsiadł pojechaliśmy.
-Po co tu tyle siedzeń?-Spytał Niki
-A no tak. Bobby syna. Ale on nie mieszka z nami. Tylko, ze swoimi przyjaciółmi. Ale spędzają więcej czasu u Bobby'a w domu.-Uśmiechnęła się do nas mama. Zrobiłyśmy tylko ,,Aaa..". Po godzinie dojechaliśmy do naszego domu. Wyciągnęłyśmy swoje walizki i byłyśmy pod wrażeniem domu.
-Mamy w domu, salę do tańczenia, basen, siłownię, pokój gier, biblioteczkę. Duży salon, kuchnię i jadalnię. A na ogrodzie base, boiskogrilla i altankę.- Powiedział Bobby. Weszliśmy do domu i pokazał nam nasze pokoje. Mój pokój był w brązie <klik>. Szklane drzwi, które wyglądają jak szafa, do garderoby, a obok nich mniejsze drzwi szklane do łazienki. Włożyłam walizki do garderoby i poszłam zobaczyć pokój mojej siostry. W pokoju miała jeszcze łazienkę i garderobę. Pokój miała piękny, ale jak na mój wiek to to już nie wypada.
-Idziemy coś zjeść?-Spytałam 
-Taak!.-Krzyknęła i wybiegła z garderoby. Zbiegłyśmy do kuchni i i otworzyłyśmy lodówkę. Patrzałyśmy dość długo do niej. 
-Co wy do mojej lodówki macie?!-Wydarł się męski głos. Obie się wystraszyłyśmy. Spojrzałyśmy na chłopaka. Ale było ich dwóch. Moja siostra ledwo co mogła już wytrzymać
-O mój boże!! To oni!!! To jest Louis!! To jest Niall!! To są One Direction!!-Krzyczała po całej kuchni. -No super brat, z one Direction. Mogła uprzedzić!-Krzyczałam w myślach 
-Ej! Niki spokój. I co, że to oni?-Spytałam patrząc już na 5 chłopaków, moja siostra skakała i darła się jak pojebana. Zastosowałam bardzo dobrą metodę na nią. Dałam jej lekkiego liścia i się uspokoiła. 
-Co wy tu robicie?!-Spytał Blondyn 
-Am....Mieszkamy.-Rzuciłam 
-To teraz wiemy, jakie to były dwie niespodzianki. A trzecia gdzie?-Spytał chłopa z prostymi włosami trochę jak na Bibera.
-W brzuchu.-Rzuciłam i spojrzeli na mój brzuch-Nie w moim tylko mojej mamy.-Dokończyłam i spojrzałam do lodówki. Wyjęłam ogórki i masło orzechowe. Dobre połączenie. 
-A po za tym. Jestem Niall. Wasz brat. To jest Louis, Harry....-Przerwała mu moja siostra
-Tak. Niall Horan. Louis Tomlinosn *rozmarzyła się*.Harry Styles. Liam Payne i Zayn Malik.-Dokończyła moja siostra. Jestem Jazzy a to Monica.- Wskazała na mnie gdy się zajadałam ogórkami z masłem orzechowym
-Miło nam.-Powiedzieliśmy równo. I weszli nasi rodzice
-O dzieci już się poznaliście. Jazzy piszczała?-Spytała mama, pokiwaliśmy twierdząco głową. Moja siostra pobiegła po rzeczy związane z tym zespołem. Po chwili była już z całą masą tego.
-Musicie.-Rzuciłam kończąc drugiego ogórka. Chłopacy podpisali płytę, plakat, bluzki, bluzy, torebkę i plecak. Oraz zdjęcia sobie zrobili. Trwało to dobre 30 min....

2 komentarze: